Prezes
Żyznowski „Inwestorem bez granic” XII Europejskiego Kongresu Gospodarczego w
Katowicach

Podczas uroczystej gali XII Europejskiego Kongresu
Gospodarczego dr Wiesław Żyznowski, prezes i główny akcjonariusz giełdowej
spółki Mercator Medical, został uhonorowany tytułem „Inwestor bez granic” za
stworzenie globalnie działającej, specjalistycznej i nowoczesnej firmy,
działającej w ważnym sektorze współczesnej gospodarki. /wp-content/uploads/tl_files/klienci/nowy/Mercator/2.09.2020_MM_2.jpg

Tylko 10% pracowników zatrudniamy w Polsce, a resztę za
granicą. Podobnie jest z inwestycjami. W przypadku sprzedaży Polska odpowiada
za 20-25% przychodów, a reszta to rynki eksportowe, zwłaszcza USA. Wyróżnienie
pasuje więc do naszego profilu działalności i sprawia mi dużą satysfakcję, że
otrzymaliśmy ten tytuł
– powiedział Prezes Żyznowski po odebraniu nagrody.

Wcześniej był jednym z panelistów debaty, podczas której
został zapytany o protekcjonizm.

– Protekcjonizm podzieliłbym na jawny i ukryty. Mamy do
czynienia z sytuacją, kiedy państwa broniły się zatrzymując strategiczne towary
na swoich terytoriach w trakcie pandemii. Takimi towarami są na pewno rękawice
ochronne i medyczne, którymi się zajmujemy. Z patriotycznego punktu widzenia
jest to zasadne, gdybym był decydentem pewnie tak samo bym zrobił, ale
długoterminowo dla biznesów to oznacza straty i przerwanie łańcuchów dostaw
budowanych często przez dziesięciolecia
i raniące dla państw, które nie mają dostępu do morza, portów i
możliwości bezpośredniego importu przy zamkniętych granicach. To przykład
protekcjonizmu jawnego. Po prostu zamknięte granice
– wskazał szef Mercatora.

Będąc w tej branży od prawie 30 lat muszę powiedzieć, że
przez te dekady mam do czynienia też z protekcjonizmem niejawnym. Różne państwa
rozgrywają to tak, że deklarują wolny handel, ale po cichu wspierają swój
kapitał narodowy. Nasza branża ukształtowała się pod wpływem protekcjonizmu
zwłaszcza jednego państwa – Malezji. Kiedy popyt na rękawice jednorazowe zaczął
historycznie mocno wzrastać, przełom lat 80. I 90., to kilka państw azjatyckich
miało szansę stać się liderami. Była to Indonezja, Malezja, Tajlandia, pewnie
Wietnam, Chiny i Indie. Malezja postanowiła dotować cenę gazu ziemnego.
Importowała i importuje gaz po wyższym koszcie, a sprzedaje producentom rękawic
taniej. Ponieważ koszt ciepła stanowi ponad 10% kosztu produkcji rękawicy, to
mieliśmy do czynienia z sytuacją, że przedsiębiorstwa te /wp-content/uploads/tl_files/klienci/nowy/Mercator/2.09.2020_MM_3.jpgbyły silniejsze
ekonomicznie. Obecnie w Malezji jest 70% producentów rękawic, w tym najwięksi.
Z perspektywy 30 lat można powiedzieć, że Malezja poprzez sprytną, mądrą
długookresową politykę dotowania gazu stała się potentatem. Jeśli miałbym
wypowiedzieć się oficjalnie jako biznesmen o protekcjonizmie, to
odpowiedziałbym, że oczywiście go nie popieram. Tylko że po przecinku dodaję,
że nie popieram, jeśli nikt go nie stosuje. Ale że dużo państw stosuje
protekcjonizm niejawny, to półoficjalnie powiedziałbym, że niektóre państwa
mądrze robią, chroniąc swoje rynki, wspierając swoje przedsiębiorstwa i
pozwalając im się rozwinąć na większą skalę. Mam wrażenie, że większość branż
tak się rozwinęła, że liderzy mieli ochronę ze strony swoich państw,
przynajmniej na początku
– podkreślił dr Żyznowski.

– W każdym kraju europejskim można znaleźć nasze rękawice.
Państwa w Europie mocno różnią się pod omawianym względem. Niektóre stosują
sprytny protekcjonizm, po cichu starają się chronić narodowe przedsiębiorstwa.
Na pewno spotkaliście się państwo w prasie z podsumowaniami, że w Polsce
autostrady budują firmy tureckie, chińskie, być może malezyjskie czy z Nowej
Zelandii, podczas gdy w innych krajach europejskich, szczególnie tych
największych, niemożliwe jest, żeby inna firma niż z danego kraju budowała tam
autostrady. Mamy więc do czynienia z protekcjonizmem w Europie. Na koniec muszę
otwarcie i uczciwie powiedzieć, że Wlk. Brytania faktycznie w biznesie, który
się robi, a nie tylko deklaratywnie, jest najmniej protekcjonistycznym krajem z
tych dużych
– wskazał Prezes Żyznowski, odnosząc się w ostatnim wątku do
wcześniejszych słów przedstawiciela brytyjskiego rządu nt. wolnego handlu.

Prezes Żyznowski wypowiedział się również co do wsparcia
polskich firm przez państwo czy placówki dyplomatyczne.

Jeśli chodzi o wsparcie instytucji polskich, to
chcielibyśmy korzystać ze wsparcia systemowego. Takiego, które dotyczy rozwiązań
podatkowych, finansowych, korporacyjnych, ponieważ jeśli chodzi o pomoc
bardziej związaną z kulturą danego kraju, to mówiąc nieskromnie, nasz poziom
wiedzy eksperckiej na temat rynków jest tak wysoki, że tak nie da nam się
pomóc. Pan prezes z PFR mówił podczas tej dyskusji o wsparciu ekspansji
zagraniczne i to jest godne pochwały. Ale to są /wp-content/uploads/tl_files/klienci/nowy/Mercator/2.09.2020_MM_4.jpgpojedyncze umowy, a dobrze
byłoby, aby nie było ich 6, tylko 60, 600 czy 6.000 rocznie. Będę uczestniczył
zaraz w spotkaniu z panem ministrem Kościńskim i jeśli zostanę dopuszczony do
głosu, to powiem, co jest wskazane z perspektywy tych 50 czy 100 polskich firm,
które działają na większą skalę za granicą. Tak naprawdę Mercator Medical,
Selena, Mokate czy TZMO to właściwie wypadki przy pracy w Polsce, bo w Niemczech
aktywnych eksporterów i inwestorów zagranicznych jest kilkanaście tysięcy, a w
Polsce 50, może 100 firm. Zatem dmuchałbym i chuchał na takie firmy, bo jest
ich bardzo niewiele. Te systemowe rozwiązania, o których przedstawiciele rządu
mówią, są na pewno wskazane
– podkreślił twórca Grupy Mercator Medical.

Prezes Żyznowski został również zapytany o kwestie związane
z obszarem kapitału ludzkiego.

Grupa zatrudnia 1300 osób, z czego w Polsce tylko 150
osób, a reszta to obcokrajowcy. Mamy zasadę, że na miejscu zatrudniamy osoby
lokalne. Z jednym wyjątkiem – w Tajlandii, gdzie zatrudniamy około tysiąc osób,
połowa to Tajowie, a druga połowa to głównie pracownicy z Birmy. Ale to nie ze
względu na koszt pracy, bo jest ten sam, ale z powodu braku siły roboczej w
Tajlandii. Nie gramy w ogóle kosztem wynagrodzeń. Natomiast w kluczowi
zarządzający to Polacy, w zarządzie też sami Polacy. Pracować w takim zarządzie,
złożonym z obcokrajowców, było niezwykle trudno, byłaby to skomplikowana sprawa
ze względu na różnice kulturowe. My obecnie jesteśmy takimi przyjaciółmi, tak
dobrze się rozumiemy, współbrzmimy mentalnie. W innym składzie to nie
działałoby to tak dobrze
– powiedział Prezes Żyznowski.

W naturalny sposób padło wiec pytanie, czy ograniczenia w
podróżowaniu nie są tym bardziej uciążliwe dla Grupy Mercator Medical?

Jestem wniebowzięty, że siedzimy w domu, ponieważ nie
tracę czasu na dojazdy, samoloty, hotele. Chyba państwo też tego doświadczacie,
że można efektywnie pracować zdalnie. Podróżowałem dużo po świecie i to od
dawna. Ale miałem poczucie, że 90% podróży biznesowych to była turystyka
biznesowa. To w praktyce właśnie się potwierdza. Biznes funkcjonuje równie
dobrze, a wszyscy są mniej zmęczeni. Ta zabawa z ubieraniem się, ze strojeniem,
z jechaniem samochodem, z parkingiem, to 25% energii na to idzie, a tak możemy
od razu usiąść przed komputerem i pracować
– zauważył Prezes Wiesław Żyznowski.